czwartek, 29 listopada 2012

Twoja stara wyłącza Kindle'a w samolocie, czyli o czytaniu w Ryanair


Cudowne, małe i lekkie urządzenie wydaje się być idealne do zabrania w podróż, także w podróż samolotem. W przeciwieństwie do większości książek (nawet tych kieszonkowych) mieści się w kieszeni, zostawia obie ręce wolne, a ręce są potrzebne, żeby pokazywać co jakiś czas na zmianę kartę pokładową (aż dziw, że mają rozmiar tylko A4), dowód, paszport, czy o co tam jeszcze poproszą. Siedzę już jednak w środku (na wywalczonym, nie swoim miejscu), samolot gotowy do startu, czytam. Z głośniczków cicho płyną reklamy jakieś, odgłosy siorbania etc, trudno, przynajmniej cicho, przeżyjemy. Krótki pokaz czym się zająć gdyby samolot przypadkiem postanowił spaść i znowu można czytać. No prawie, że można, bo zaczyna się procedura startowa.

„Prosimy o wyłączenie wszystkich urządzeń elektronicznych na czas startu”

czwartek, 15 listopada 2012

Nie mogę czytać Pilcha

Zacząłem chyba od Bezpowrotnie utraconej leworęczności. Nie znając kontekstu, okoliczności, ludzi, ani zdarzeń, mogłem co najwyżej rozkoszować się uroczym akapitem o wyższości kota nad psem (nigdy już zresztą nie mogłem potem spojrzeć na psa bez odrobiny przyjaznego politowania). Później było Pod mocnym aniołem – któż zaprzeczy geniuszowi sceny, w której główny bohater amplifikuje swoje narzekania na kapitalizm i bankomaty (nie może podejść do dziewczyny, bo ta właśnie pobrała pieniądze z bankomatu), dochodząc aż do Ducha Świętego, który odnowił oblicze polskiej ziemi i Papieża, który o ową odnowę usilnie na tej ziemi wołał. Albo piękny cytat: